wtorek, 17 maja 2016

Zaczytani



Dzisiaj trochę o czytelnictwie. Niedługo sesja, książek masa, nie wspominając o artykułach! Postanowiłam więc zajrzeć do czegoś mniej ambitnego- do literatury popularnej i napisałam krótką recenzję. Zapraszam! :)

 Czytelnictwo jest wielokierunkowym procesem zaspokajania potrzeb ludzkich o zróżnicowanym podłożu- czy to intelektualnym, moralnym, estetycznym, a nawet rozrywkowym, jest bardzo ważne dla rozwijania kultury, jak i komunikacji społecznej. Można uciekać się do książek o wielorakiej tematyce, o rozmaitej objętości, ale za każdym razem, jako odbiorcy, mamy do czynienia z pewnym dokumentem piśmienniczym utwierdzającym się trwale i oddziałującym nie tylko na czytelnika, ale też zapisującym się w kulturze (narodowej, światowej). Książki wchodzą w interakcje z odbiorcą- mniej lub bardziej, ale zawsze pozostawiają po sobie ślad, a co przez to idzie- wydawanie ich staje się co raz to bardziej popularne. I to właśnie literaturą popularną zajmę się w tej pracy.
 „Florence and the machine” to brytyjski zespół indie rockowy, który w 2007 roku wydał pierwszą płytę zatytułowaną „Lungs”. Ostatnim singlem krążka był utwór „Cosmic love” wywołujący w słuchaczu wiele emocji. Zauroczyłam się od pierwszego przesłuchania w charyzmatycznej wokalistce, w jej energii, jej głosie, a przede wszystkim w prawdziwości, którą nie tylko udziela po przez swoje teksty, ale którą kieruje się przez całe życie. Mocno rude włosy, silny wokal, ciekawa osobowość tworzą kogoś niezwykłego, nietuzinkowego, ale czy to w istocie jest wystarczającym powodem, by wydawać biografię niespełna trzydziestolatce? Z pewnością owego pytania nie można kierować do zagorzałych fanów Florence, którzy są jednymi z najbardziej zagorzałych na świecie i których z pewnością oburzyłoby moje zdziwienie. Książka, o której wspominam nie jest idealna, wiele jej brakuje, ale pozwala poznać postać Florence na tyle, że ciężko się od niej oderwać. Nie „upijasz się” już tylko twórczością, ale czujesz się częścią jej życia.
Zoe Howe, podobnie do Florence, zajmuje się również muzyką, ale nie tylko. Obok uprawianego przez nią dziennikarstwa jest jeszcze pisarką i realizatorką wspomnianej biografii. Autorka miała już wcześniejsze doświadczenie w pisaniu o charyzmatycznych kobietach. Publikacja książki opisującej życie i twórczość zespołu „Florence and the machine“ powstała w 18 miesięcy.
Piosenkarkę poznajemy od najmłodszych lat. Po kolei odkrywamy okres dojrzewania, pierwsze występy, pierwsze relacje, pierwsze miłości. Dowiadujemy się, jak wyglądały jej kontakty z rodziną i czym była dla niej muzyka, kiedy stała się najważniejszym odkryciem w życiu wokolistki. Czytamy o sympatyzowaniu alkoholu i licznych imprezach. Książkę uzupełniają zdjęcia z początkowego okresu życia, kiedy Flo była jeszcze nastolatką.
Choć fakt pisania biografii jest dziwny z perspektywy tak krótkiego stażu na scenie muzycznej to trzeba przyznać, że książka jest niezwykłym dopełnieniem twórczości zespołu. Autorka przedstawia świetne spostrzeżenia, rzuca ciekawostkami i pozwala zidentyfikować się nie tylko z wokalistką, ale całą grupą. Dzięki niej poznajemy między innymi genezę powstania nazwy „Florence and the machine“. Jest to jedyna biografia dostępna na rynku, dlatego warto się z nią zapoznać i zaakceptować mimo mankamentów, doceniając walory estetyczne i prywatność, którą ukazuje dużo liczba cytatów.
Jednym z najbardziej widocznych defektów biografii jest zamęt, jaki wprowadza autorka. Nie trzyma się chronologii, często skacze po różnych etapach życia, nie zachowując przy tym dyscypliny pisarskiej. To wszystko może wprowadzać w błąd przy pierwszym zetknięciu z zespołem. Wiele epizodów Zoe przypisuje datom powstawania albumów, co nie każdego naprowadza na właściwe tory rozpoznania konkretnych miejsc, ówczesnego czasu. Ponadto autorka biografii zbyt często komentuje wywiady z wokalistką, przez co w książce widoczny jest brak dystansu.  Moim zdaniem komentarze nie powinny ujrzeć światła dziennego, przynajmniej nie w ten sposób, sposób który w istocie naprowadza nieświadomego czytelnika na konkterne odczuwanie.
Walorem przede wszystkim są zdjęcia, które faktycznie pozwalają zjednać się z „Florence and the Machine“. Biografie najczęściej skupiają się na najważniejszym składniku zespołu, czyli wokaliście, jednak nie tutaj. Zoe opisuje ludzi, którzy tworzą całą grupę. Często wspomina osoby, o których na co dzień nie słyszymy, a bez nich zespół nie wspiąłby się na wyżyny muzyczne. Dodatkowo pikantne ciekawostki, przyjaźnie, podejście do całej otoczki talentu, czyli tzw. „sławy“, a także historie alkoholowe nadają świeżość książce. Wszystko jest umiejętnie wpisane w autentyczne wypowiedzi wokalistki, które są genialnym źródłem wiedzy nie tylko o życiu, ale również o muzyce Florence- autorki wszystkich tekstów.
Biografia Florence and the Machine z pewnością zadowala fanów zespołu, a jeśli ktoś nie miał jej w rękach to może wziąć przykład z Flo i stosować jedną z jej zasad, mianowicie „Zawsze miej przy sobie książkę.“ Myślę, że intrygujące życie grupy, a także wysoki poziom muzyczny, jaki prezentuje, pozwoli na wydanie kolejnych biografii, a tym czasem należy przymknąć oko na mankamenty i zadowolić się już istniejącą. Fenomen Florence, jej fascynujący „głos wszechmogący“ i rewelacyjni muzycy nie dadzą o sobie przez długi czas zapomnieć, o czym świadczy kolejna, doceniona wieloma nagrodami, tegoroczna płyta, wydana pod tytułem „How Big, How Blue, How Beautiful“.


Krótka recenzja publikacji Zoe Howe ukazująca zarówno walory, jak i mankamenty, obnaża kilka faktów związanych z czytelnictwem, mianowicie nie każde dzieło przypadnie nam do gustu, dotrze do nas, ponieważ nie każde w założeniu głównym miało trafić akurat do tego rodzaju czytelnika. Książki często konstruowane są na zasadzie koncepcji dotarcia do konkretnego odbiorcy, jest to jednak interesująca cecha całego procesu, albowiem demonstruje świeżość czytelnictwa. Można je uprawiać i znaleźć ulubionego autora,  prócz pożytku czerpać przyjemność „przekopując“ wiele gatunków, pisarzy, treści, a to wszystko prowadzi do ważnego wniosku, mianowicie należy dbać o kulturę czytania wokół siebie, w końcu czytelnictwo jest nie tylko rozrywką, ale przede wszystkim procesem kształcącym w skali praktyki społeczną



B.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz